sobota, 25 maja 2013

Nadzieja zawsze powraca w najmniej oczekiwanym momencie.

Budzisz się. Nie masz pojęcia, co się z Tobą stało. Jest gorąco, bardzo duszno. Nie możesz wstać, bo czujesz, że jesteś gdzieś uwięziona. Próbujesz się uspokoić, ale Twoja psychika tego nie potrafi. Tracisz nadzieję, że możesz się jeszcze w ogóle uwolnić. Macasz rękoma wszystkie możliwe przedmioty znajdujące się wokół Twojego ciała. I nagle co to takiego? Czyżby to była zapalniczka? Tak!
Masz nadzieję, że się uwolnisz. Masz szansę. Nawet jeden, mały płomień ognia jest dla Ciebie powodem do radości. Ciemne pomieszczenie rozbłysło w sekundzie i ujrzałaś, że wokół Ciebie nie ma nikogo. Jesteś sama w tej izolatce, jeżeli w ogóle można to tak nazwać. Dusisz się, płaczesz. Zaczynasz krzyczeć przez łzy. Dochodzisz do siebie i do wniosku jednocześnie, że to nie żadna izolatka, acz trumna! Drapiesz paznokciami jej wewnętrzne wieko. Jesteś wykończona. Psychicznie i fizycznie zarazem. Wiesz, że nie przeżyjesz. W swojej ostatniej minucie życia żegnasz się duchowo ze swoimi bliskimi, a jednocześnie przeklinasz ich dusze. Jak mogli pochować Cię żywcem?- myślisz.
Cisza. Nie ma płaczu, bólu, ani cierpienia. Odeszłaś. Ostatnia, mała łza spływa po Twoim zimnym i bladym policzku. Jesteś wolna. Wolna, jak ptak. Już nigdy nie wrócisz. "Żegnaj", a może "do zobaczenia"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz