Ręką dosięgnęła świecy i zapałek, które leżały nieopodal jej dłoni. Zapaliła świecę.
Wstała i podeszła do progu dachu. Stanęła na samym jego szczycie. W lewej dłoni miała list napisany do przeszłości. W prawej świecę, z której wylewał się na boki wosk. Podniosła obie ręce i jednym ruchem podpaliła kartkę. Zgasiła palącą się świeczkę i upuściła kartkę. Ta paliła się coraz bardziej, aż z dużej wysokości dolatując do ziemi pozostał z niej jedynie popiół. Miała nadzieję, że złe wspomnienia odeszły. Odeszły na wieczność...
A w swojej głowie znalazła miejsce, gdzie samotność jest dobra, gdzie zachody słońca nie są romantyczne, gdzie miłość to tylko złudzenie optyczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz