Codziennie na świecie jest popełniane jakieś morderstwo...
[...]
Zapadła już noc. Okno miała uchylone, a firanka powiewała na zimnym wietrze. Słyszała tylko ciche pojękiwanie. Pojękiwanie z bólu. Chciała wybiec na dwór, ale jej wewnętrzny duch powstrzymał ją przed tym. Stchórzyła. Schowała się pod kołdrę i zasnęła błądząc myślami po dworze i szukając odpowiedzi na to co się tam dzieje. Każdej nocy było to samo. Aż pewnego poranka to się zmieniło. Zaczęła się bać. Kobieca intuicja. Jadła śniadanie, ale jakoś nie była głodna. Tak jakby jadła z przymusu. W domu panowała grobowa cisza. Piętro było opuszczone. Nigdy nie chciała tam wchodzić. Cisza. I nic więcej poza nią.Na górze dał się słyszeć stłumiony dźwięk. Dźwięk tłuczonego szkła. To ją sparaliżowało do szpiku kości. Postanowiła, że tam wejdzie. I zrobiła to... Ale już nigdy stamtąd nie wróciła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz